Bezpieczne zakupy
Idosell security badge

Dopaminowe społeczeństwo

2024-03-26
Dopaminowe społeczeństwo

Jeśli to czytasz - to prawdopodobnie jesteś uzależniony. Podobnie jak miliony osób wokół Ciebie. Dziś zapraszam na wpis o tym, jak promowany przez social media tryb życia rozmontował nam osobowość.


JEJ WYSOKOŚĆ DOPAMINA

Z neurobiologicznego punktu widzenia nasze życie warunkują dwa czynniki: przyjemność i ból. Tego drugiego unikamy, o to pierwsze zabiegamy. Cały nasz system nerwowy zorientowany jest na te dwa podstawowe doznania, a nasze centrum zarządzania - czyli mózg - robi wszystko, aby szala była przechylona w stronę przyjemności. I tutaj, cała na biało, wchodzi dopamina: neuroprzekaźnik odpowiedzialny za regulowanie emocji, motywacji oraz ruchu, a zarazem kluczowy element naszego układu nagrody.


NA PRZYJEMNOŚĆ TRZEBA ZASŁUŻYĆ

Każdy sukces to wyrzut dopaminy, która „każe” naszemu mózgowi odczuwać przyjemność. Ten mechanizm działał świetnie od początków istnienia ludzkości - satysfakcja to nagroda motywująca do podejmowania wysiłku, niezależnie czy będzie nim upolowanie obiadu, czy też wyciśnięcie większego ciężaru na siłowni. Ale postęp cywilizacyjny poluzował nam uwarunkowaniowe śrubki: cyfryzacja życia, social media i pogoń za przyjemnością otwierają bowiem drogę do „natychmiastowej nagrody”. Bardzo łatwo i bardzo szybko osiągamy dopaminowy haj - wystarczy przescrollować shortsy, zarobić lajka na insta, kupić coś online, sprawdzić matche na Tinderze, żeby zafundować sobie trochę „darmowego”, czyli nieokupionego rzeczywistym wysiłkiem, pobudzenia. A to ma zgubne skutki.


NIEUCHRONNA HOMEOSTAZA

Tym, co sprawia że social media są tak uzależniające - i mają tak masakryczne konsekwencje - jest homeostaza. To naturalna dla każdego organizmu tendencja do zachowania równowagi. Zgodnie z nią, po każdej górce musi nastąpić dołek, a każdy kolejny wzlot będzie wymagał silniejszego bodźca. Im więcej TikToków obejrzysz, tym więcej będzie Ci „potrzebne” do poczucia satysfakcji - ale algorytm to wie i serwuje Ci niekończący się strumień wrażeń. Im częściej sięgasz po zewnętrzne bodźce, tym więcej będziesz ich potrzebować - dlatego oglądając Netflixa nie odkładasz telefonu, czerpiąc z dwóch źródeł jednocześnie. Ten mechanizm wtłacza nas w koleiny uzależnienia. Poszukując dopaminowego skoku, łakniemy coraz częstszych podniet i pozwalamy sobie odebrać kontrolę - to nie my kontrolujemy telefon, tylko telefon nas.


ŁATWO JUŻ BYŁO

Co zrobić, żeby nie zmienić się w dopaminowego zombie? Odpowiem językiem branży IT: zresetować system. Dobra wiadomość jest taka, że rozregulowany ośrodek przyjemności i bólu możemy przywrócić do ustawień fabrycznych. Zła wiadomość - że nie obędzie się to bez wysiłku. Przede wszystkim psychicznego, bo „odwyk” od dopaminowych dopalaczy będzie wymagał od nas częściowego lub totalnego zrezygnowania z ulubionych form spędzania czasu. Ale także fizycznego - aby przypomnieć ciału sytuacje, w których dopaminowy zastrzyk się nam legitnie „należy”, czyli jako zasłużona nagroda za pokonanie własnych ograniczeń. Te dwie postawy - świadomość siebie i świadomość ciała - są zresztą uniwersalnym kluczem do uporania się ze wszystkim, co tylko życie stawia nam na drodze.


Chociaż w świecie Harry Pottera istnieje eliksir szczęścia, to żaden czarodziej nie pije go codziennie do śniadania. Smartfon w dużych dawkach to trucizna, dlatego najlepszą receptą na TikToki są wykroki, a na scrollowanie - rolowanie!

Pokaż więcej wpisów z Marzec 2024
pixel