5 kłamstw branży fitness
Tak, jako trener personalny działam w branży fitness, ale.. uważam, że ta branża kłamie. Zbyt często spotykam się ze skutkami nieumiejętnego prowadzenia podopiecznych, zbyt wiele szkodliwych przekonań powiela się w social mediach. Dzisiaj chcę zmierzyć się z najpowszechniejszymi kłamstwami branży fitness.
Z wielką popularnością przychodzi wielka odpowiedzialność, ale nie wszyscy są na nią gotowi. Niektóre z poniższych mitów powiela się w dobrej wierze, walcząc o zdrowie i kondycję fizyczną. Niektóre wynikają z braku doświadczenia. Ale każdy na dłuższą metę może przynieść zdecydowanie więcej krzywdy niż korzyści więc sprawdź, czy nie dałeś się oszukać!
1. NO PAIN, NO GAIN
„Nie ma efektów bez bólu” albo „cierp, żeby być pięknym” otwiera dzisiejszą listę hańby. Bo pierwsza, najważniejsza zasada w fitnessie to słuchać własnego ciała i postępować zgodnie z jego możliwościami. Ból to najgorsze, co może się przytrafić na treningu – jest oznaką niewłaściwego wykonywania ćwiczeń, patologii układu ruchu, kontuzji. Nigdy, przenigdy nie powinieneś odczuwać bólu ani w trakcie treningu, ani po nim. Oczywiście, bolesność mięśni po intensywnym wysiłku (często błędnie interpretowana jako „zakwasy”) jest zjawiskiem naturalnym czy nawet świadczącym o progresie – ale nigdy nie powinna przybrać formy ostrego czy uniemożliwiającego ruch bólu.
2. IM CZĘŚCIEJ TYM LEPIEJ
Chcesz szybko zobaczyć rezultaty, więc myślisz, że trzeba trenować 5 razy w tygodniu? 6 razy? Codziennie? Nieprawda! Twoje ciało potrzebuje czasu na regenerację. Więcej treningów nie oznacza lepszych efektów, bo mięśnie rosną podczas odpoczynku (tak!), a nie podczas wysiłku. Dodatkowo, brak czasu na regenerację prowadzi do spadku efektywności i siły, jak również do niebezpieczeństwa urazów. Klucz do sukcesu to nie liczba treningów, ale ich jakość i systematyczność. Stopniowe zwiększanie intensywności – tak, ale „zajeżdżanie” organizmu – absolutnie nie!
3. SUPLE I BURNERY
Słyszałeś o „podkręcaczach metabolizmu”, cudownych spalaczach tłuszczu? To dałeś się złapać na kolejny haczyk. Branża fitness często promuje suplementy zawierające substancje jak kofeina, ekstrakt z zielonej herbaty czy kapsaicyna – mające rzekomo zwiększać spalanie kalorii i przyspieszać redukcję tkanki tłuszczowej. Według obietnic producentów, takie suplementy mają zwiększać termogenezę, czyli proces wytwarzania ciepła przez organizm (teoretycznie powodując wyższe zużycie energii), zmniejszać apetyt i zwiększać poziom energii. Jednak prawda jest taka, że rzeczywisty wpływ takich środków na metabolizm wynosi około… 3%. To efekt zbyt mały, żeby realnie wpłynąć na redukcję tkanki tłuszczowej, natomiast dłuższe stosowanie stymulantów niesie za sobą wiele zagrożeń dla zdrowia, m.in. zaburzenia snu, zaburzenia hormonalne, problemy z układem krążenia (serce, nadciśnienie), układem nerwowym lub zaburzenia żołądkowe. Chyba nie warto, co nie?
4. ODCHUDZANIE
Im mniej jesz, tym więcej schudniesz – tu mamy nie jeden, ale dwa bardzo niebezpieczne mity. Pierwszy to taki, że należy za wszelką cenę redukować kalorie. Ale drugi, jeszcze głębszy i jeszcze bardziej szkodliwy – to ten, że nadrzędnym celem jakiekolwiek aktywności jest „chudnięcie”. Otóż nie, odchudzanie (poza skrajnymi przypadkami otyłości) nie powinno być celem treningowym; celem jest budowanie formy, kondycji, niwelowanie patologii i przywracanie właściwego funkcjonowania układu ruchowego. A jednak większość moich nowych podopiecznych ciągle przychodzi do mnie po to, żeby „schudnąć”, i często jest po doświadczeniach z długotrwałym deficytem kalorycznym. Tymczasem ograniczanie kalorii poniżej poziomu bazowego zapotrzebowania prowadzi do rozregulowania metabolizmu, a w dłuższej perspektywie zaburzeń hormonalnych, osłabieniu odporności i wielu innych problemów zdrowotnych.
5. 5 POSIŁKÓW DZIENNIE
Nie rozumiem popularności tego mitu żywieniowego – nie ma w nim nic naturalnego. Nasz organizm ewolucyjnie nie jest przystosowany do tak częstych posiłków. Procesy trawienne wymagają czasu i spokoju, nie można ich zakłócać co 3 godziny kolejną przekąską. Uczucie głodu, tak jak uczucie bólu, to bardzo konkretny i bardzo potrzebny nam wskaźnik, a przyjmując tak często posiłki, wyłączamy ten naturalny czujnik. Nie wsłuchując się w potrzeby organizmu i nie czując głodu, można łatwo przyjąć więcej kalorii niż faktycznie potrzeba. Szerzej o trawieniu pisałam w mojej serii Wszystko o cukrze – tam znajdziesz jeszcze więcej informacji o zalecanej diecie.
Czy jest jakiś sposób, żeby rozpoznać i wystrzegać się innych „kłamstw” branży fitness? Moim środkiem jest zawsze trochę zdrowego rozsądku: nie wierzę w żadne „natychmiastowe efekty”, „30dniowe przemiany”, „uniwersalne środki”. Każdy organizm jest inny, każdy wymaga innej drogi. A ta droga zawsze musi potrwać, aby utrwalić efekty. Komu więc uwierzyć? Proste: słuchaj tylko takiego trenera, który nauczy Cię słuchać Twojego ciała.